Jak jest ?
Serdecznie zapraszamy na wernisaż wystawy
Jan Świdziński
"Jest jak jest"
18 czerwca 2009 r., o godz. 18.00
Ośrodek Działań Artystycznych
ul. Dąbrowskiego 5
Piotrków Trybunalski
Witryna Dobra
Witryna zamknięta. Wszystko wskazywało na to , iż działalność dziewczyn ( http://www.dobrawitryna.com/136,miejsce.htm ) dopiero zaczyna nabierać wiatru w żagle a ich aktywność będzie kolejnym kompasem (tuż po wyczerpaniu top'owych nazwisk młodych zdolnych artystów) dobrej sztuki współczesnej. Wielka szkoda bo ilość miejsc o takim charakterze i doborze artystów powinna stale rosnąć (szczególnie w centrum stolicy ! ) , jest jak widać wręcz odwrotnie.. ( na dobrą sprawę, nie czarujmy się , takich miejsc nie ma wogóle )
ASP 2009
Wciąż nie mogę zabrać się za napisanie tych kilku słów o majowej wystawie Fresh'a w kontekście sztuki ulicy, postgraffiti i estetyki sztuki pop.mimo iż w zasadzie temat chodzi mi cały czas po głowie i zapomniec o nim nie mogę. Postaram się nadrobić zaległość w wolnym czasie weekendowym .Tyle .Teraz czas na krótką relację z wystawy końcoworocznej na Warszawskiej ASP .Wydział –MALARSTWO.(znalzały się i tam poszukiwania ,zdecydowanie mniej udolne od obrazów Fresh’a, w stylistyce grafitti)
Tegoroczna wystawa niczym się specjalnie nie wyróżnia .Prezentuje jak w zasadzie co roku dość nierówny poziom. Wiele jest partaniny , frywolnej zabawy i poszukiwań które w ślepy kąt prowadzą małoletnich ( np.studentów Modzelewskiego można po obrazie poznać na wejściu- matowa, przygaszona gama kolorów, statyczna kompozycja i puste miejsca zamiast ludzkich przedstawień..)Można również dopatrzeć się na niej prawdziwych perełek, które już warto by wyławiać za pomocą takich Artmachin jak Artbazar oraz całej reszty(kilku osobowej na cały kraj !) gawiedzi kolekcjonerskiej .
Słuszna myśl- kupić kilka obrazów inwestując w ich prawdziwość i nie zmąconą niczym szczerość poszukiwań twórczych zapominając na chwilę o spekulacjach i przewidywaniach na przyszłość kto będzie wielki i w kogo warto inwestować.Cały urok tego malarstwa „akademickiego” tonącego w oparach wódki i lepszych fajek zawiera się właśnie w tych obrazach i prawdopodobnie to coś z czasów studiów nigdy już na płótno nie wróci i zostanie pogrzebane wraz ze szumną młodością.Taka kolej rzeczy jest .
Także warto poprostu kupić tych kilka dobrych obrazów ..A z tego co się dowiedziałem cennik jest całkowicie na naszą kieszeń ,czyli na sztukę pełną gębą pozwolić sobie może każdy. Ale ale do tego trzeba mieć oko, żeby z pośród wielu wielu prac absolutnie dyletanckich ,wyłowić to coś. Tematyka tych dobrych obrazów zatacza krąg wokół świata wewnętrznego artysty ,bliskie są powinowactwa z nadrealizmem (oby tylko nieświadome !..) i poszukiwaniami idącymi w stronę abstrakcji , żadko natomiast spotkać możemy zaangażowane obrazy - co jest właściwie tematem na osobny wpis, czemu tak się dzieje . Gabaryty tych dobrych obrazów to głównie format kieszonkowy. Instalacji wychodzacyh poza ramy malarstwa ,w ogóle działań takowych nie miałem przyjemności zauważyć.Blejtram i tuba farby trzyma się twardo..Tak czy inaczej polecam serdecznie wystawę i dokonanie najmniej kilku zakupów na niej aby nie tylko kończyło się na szybkim przeleceniu i zaliczeniu tematu ale żeby początek własnych poszukiwań rozpocząć i dobrą kolekcyje zacząć budować .Do Was świat należy i waszych rękach spoczywa .Spokojnych Świąt.
Tegoroczna wystawa niczym się specjalnie nie wyróżnia .Prezentuje jak w zasadzie co roku dość nierówny poziom. Wiele jest partaniny , frywolnej zabawy i poszukiwań które w ślepy kąt prowadzą małoletnich ( np.studentów Modzelewskiego można po obrazie poznać na wejściu- matowa, przygaszona gama kolorów, statyczna kompozycja i puste miejsca zamiast ludzkich przedstawień..)Można również dopatrzeć się na niej prawdziwych perełek, które już warto by wyławiać za pomocą takich Artmachin jak Artbazar oraz całej reszty(kilku osobowej na cały kraj !) gawiedzi kolekcjonerskiej .
Słuszna myśl- kupić kilka obrazów inwestując w ich prawdziwość i nie zmąconą niczym szczerość poszukiwań twórczych zapominając na chwilę o spekulacjach i przewidywaniach na przyszłość kto będzie wielki i w kogo warto inwestować.Cały urok tego malarstwa „akademickiego” tonącego w oparach wódki i lepszych fajek zawiera się właśnie w tych obrazach i prawdopodobnie to coś z czasów studiów nigdy już na płótno nie wróci i zostanie pogrzebane wraz ze szumną młodością.Taka kolej rzeczy jest .
Także warto poprostu kupić tych kilka dobrych obrazów ..A z tego co się dowiedziałem cennik jest całkowicie na naszą kieszeń ,czyli na sztukę pełną gębą pozwolić sobie może każdy. Ale ale do tego trzeba mieć oko, żeby z pośród wielu wielu prac absolutnie dyletanckich ,wyłowić to coś. Tematyka tych dobrych obrazów zatacza krąg wokół świata wewnętrznego artysty ,bliskie są powinowactwa z nadrealizmem (oby tylko nieświadome !..) i poszukiwaniami idącymi w stronę abstrakcji , żadko natomiast spotkać możemy zaangażowane obrazy - co jest właściwie tematem na osobny wpis, czemu tak się dzieje . Gabaryty tych dobrych obrazów to głównie format kieszonkowy. Instalacji wychodzacyh poza ramy malarstwa ,w ogóle działań takowych nie miałem przyjemności zauważyć.Blejtram i tuba farby trzyma się twardo..Tak czy inaczej polecam serdecznie wystawę i dokonanie najmniej kilku zakupów na niej aby nie tylko kończyło się na szybkim przeleceniu i zaliczeniu tematu ale żeby początek własnych poszukiwań rozpocząć i dobrą kolekcyje zacząć budować .Do Was świat należy i waszych rękach spoczywa .Spokojnych Świąt.
FRESH ONE
Póki co krótka relacja fotograficzna ze świetnej niedawno zamkniętej wystawy warszawskiego malarza Fresh'a [ http://artbazaar.blogspot.com/2009/05/formua-klasycznego-graffiti-jeszcze-sie.html & http://artbazaar.blogspot.com/2008/10/w-poszukiwaniu-idealnej-litery-rozmowa.html ]. Wieczorem kilka słów refleksji na temat tego typu twórczości .
Instrukcja obsługi
Dla spóźnialskich przypomnienie z ostatniej chwili ; jeśli nie udało się zakupić wam ksiązki Pereca z poprzedniej edycji a nie byliście mimo wszystko zainteresowani propozycjami szalonych allegrowiczów (http://allegro.pl/item647161173_georges_perec_zycie_instrukcja_obslugi.html )podążajcie czym prędzej do sklepu aby sprawić sobie ten smakowity kąsek zanim zniknie znów na dobre z półek księgarni. Okładka wydania z roku 2001 była o niebo lepsza ale da chcącego nie ma nic trudnego , wszystko powinna załatwić sprawna okleina z gazety. Swoją drogą ileż to przepięknych książek było już tak oszpeconych , fuszerka na podstawowym poziomie i książeczki do ręki nawet nie chce się wziąć a co dopiero mówić o przyjemności czytania .. a siłą rzeczy jesli w temacie smakowania literatury jesteśmy , przypominają mi się słowa starego dziada Hrabala które mogłyby być mottem tego bloga, moja bliska znajoma określiła taki stan lewitacji umysłowej przez "wątkowanie" , do tego tematu z pewnością jeszczę powrócę , jest on wysoce z mojej pozycji ważny szczególnie dla współczensgo piśmiennictwa również krytycznego o sztuce - http://www.hrabal.yoyo.pl/Data/samotnosc.html
Hommage à Stanisław Dróżdż
Polecamy serdecznie:
Hommage à Stanisław Dróżdż to wystawa prac z kolekcji Lubelskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, w ramach cyklu Czysty Obraz realizowanego przez Galerię KONT. Jest ona hołdem dla niedawno zmarłego artysty.
otwarcie: 4 czerwca 2009 o godzinie 18.00 w Galerii KONT, Zana 11, wystawa czynna do 18 czerwca, pn. - pt. w godzinach 17.00 - 19.00, w dniach 6 i 7 czerwca (Noc Kultury) w godzinach 12.00 – 18.00, w innym terminie po telefonicznym umówieniu, tel. 605616123
Gra z samym sobą
Prace Stanisława Dróżdża są rozpoznawalne, jak żadne inne. Bywalcy galerii znają specyficzny „dukt” jego pisma. I wiedzą, że słowo „pismo” nie pojawia się w tym kontekście przypadkowo. Znaczy to, co powinno znaczyć. Słownik podaje, że „pismo to system umownych znaków, za pomocą których można utrwalić język mówiony”. Elementarną częścią mowy jest słowo, a jego graficznym, wizualnym odpowiednikiem wyraz. Dróżdż miał tę świadomość; miał świadomość tego, co i w jaki sposób mówimy. Wydaje się, że każde słowo przybierało w jego świadomości określony kształt, jedyny możliwy, niepodważalny, chociaż niepodobny do znanego, potocznego. A przecież posługiwał się formą najprostszą, taką, która nie angażuje sama sobą ani wzroku, ani innych zmysłów, ani – tym bardziej – naszego ratio. Forma jest u niego przezroczysta. Najistotniejszy jest sens. Ale przecież pojęcia, którymi się zajmował, niejako dopiero stawały się w chwili, kiedy przybierały przestrzenny kształt. To stąd, jak wiadomo, wziął się termin „pojęciokszałty”, którym artysta opatrywał swoje realizacje. Piszę „artysta”, a czuję „poeta”. I to bynajmniej nie dlatego, że Dróżdż uprawiał dyscyplinę, dla której krytycy wymyślili nazwę „poezja konkretna”. Stanisław Dróżdż był poetą, ponieważ czuł słowo. Wydaje się, że analizował je, opukiwał z każdej strony, nieomal wąchał, smakował, zanim poddał artystycznej interwencji. Interwencji – bo nie pozostawiał słowa/wyrazu w spokoju. Dokonywał na nim swoistych manipulacji, aby wskazać nieoczywistość znaczeń, wytrącić czytelnika/widza z percepcyjnych nawyków. Multiplikował słowo (Między), wydłubywał z niego pojedyncze litery, odwracał je „do góry nogami” (Alternatywa), splatał w całości i ciął na części, rozplatał na fragmenty (Antypody). Wszystkie te, i podobne, zabiegi służyły autonomizacji słowa, ale też potęgowaniu jego sensu, eksplorowaniu możliwości jego wielo-znaczności. Artysta mówił: „[…] poezja konkretna polega na wyizolowaniu, zautonomizowaniu słowa. Wyizolowaniu go z kontekstu językowego, wyizolowaniu go także z kontekstu rzeczywistości pozajęzykowej, żeby słowo jak gdyby samo w sobie i dla siebie znaczyło. W poezji konkretnej forma jest zdeterminowana treścią, a treść formą. Poezja tradycyjna opisuje obraz. Poezja konkretna pisze obrazem”. Czy jednak obrazem nie pisał chociażby Miron Białoszewski? Nie uprawiał on z pewnością „poezji tradycyjnej”. A Różewicz? Także pisze obrazem. Ekspresja „pojęciokształtów” Dróżdża, w porównaniu z ekspresją utworów obu wspomnianych poetów, jest jednak znacznie bardziej skupiona, skondensowana. Artystę interesuje zwykle słowo pojedyncze – niejako samo w sobie, ogołocone z kontekstu, czyste, bezbronne, słowo, z którego stara się wypreparować kumulację znaczeń. Nierzadko słowo jest zastąpione sylabami, literami, cyframi czy po prostu znakami graficznymi. Dróżdż tworzy w ten sposób własny, nienaturalny, ale tylko pozornie hermetyczny język. Na co dzień nie wyrzucamy z siebie pojedynczych słów czy pojedynczych sylab; kiedy jednak stajemy przed „enigmą”, którą proponuje artysta, okazuje się, że tym, co uderza już na pierwszy rzut oka, jest prostota wizualnej formy konkretnego dzieła, ścisły związek między jego kształtem i obrazowanym pojęciem, ponadto zaś – a może przede wszystkim? – oczywistość przekazu. Okazuje się bowiem, że Dróżdż odkrywa przed widzem to, co nigdy nie było zakryte; zostało jedynie skonwencjonalizowane, upośledzone przez nawyk, unieważnione przez pośpiech. Czytając jego prace, możemy poczuć się jak podczas lektury powieści czy jakiegokolwiek innego utworu literackiego, kiedy mamy wrażenie, że autor ujął w słowa to, co nam samym „chodziło po głowie”, że mówi niejako za nas. Kiedy patrzymy na takie prace, jak Między, Było, jest, będzie, Zza, Przez, nabieramy pewności, że dla wizualizacji ukrytych pod tymi słowami pojęć trudno byłoby znaleźć formę trafniejszą niż użyta przez Dróżdża. Więcej: jego propozycje wydają się jedynymi możliwymi rozwiązaniami. Precyzja i zwięzłość, wynikająca z gruntownej, wnikliwej analizy semantycznej znaku literniczo-graficznego, owocuje zresztą niezwykłą sugestywnością wszystkich bez mała realizacji artysty. Bez względu na to, czy stanowią one operacje na słowie, czy też – dla przykładu – na znakach interpunkcyjnych, jak rzecz ma się w pracy Wątpienie, niepewność, pewność. Dróżdż w ogóle często buduje swoje wypowiedzi odwołując się do opozycji. Jakby chciał wskazać na ambiwalencję znaczeń, dychotomię świata. Ale zarazem pomiędzy skrajnościami konstruuje mosty: pomiędzy „było” i „będzie” istnieje przecież jakieś „jest”. Można bodaj powiedzieć, że artystę interesuje granica wyznaczająca kierunek ruchu: „zza” musi się wyłonić c o ś, „przez” musi dać się przejść g d z i e ś. Rzeczywistość pulsuje. Kości, co prawda, zostały rzucone (Alea iacta est), ale każdy z nas może powtórzyć ten gest – na własny rachunek, na własną odpowiedzialność. Z podejmowanej przez artystę gry słowami, sylabami, drobnymi przedmiotami, jak warcaby (Warcaby) czy kości, wyłania się zatem „tekst” egzystencjalny – dający się odczytać jako gra z życiem. Biorąc w nawias, zakłócając, czy wręcz burząc, nawyki mówienia, pisania i czytania, Dróżdż wskazywał bowiem na głęboko egzystencjalne uwarunkowania i mowy, i pisma, i lektury. Pozornie bawił, ale w istocie sięgał do trzewii. Grał o los. Nie tylko własny.
Małgorzata Kitowska-Łysiak
Oficjalna strona Stanisława Dróżdza – www.drozdz.art.pl
Wystawa organizowana przez Galerię KONT (ACK UMCS) w Lublinie, we współpracy z Lubelskim Towarzystwem Zachęty Sztuk Pięknych w ramach cyklu Czysty Obraz, kurator wystawy i cyklu Zbigniew Sobczuk, współpraca organizacyjna Marta Filipiuk.
Kupmy dziecku książkę
Dzisiaj Dzień Dziecka, który można wykorzystać jako pretekst do kupienia sobie książki, która przypomni nam nasze dzieciństwo. Jeśli na dodatek taka książka ma wspaniałą szatę graficzną i ilustracje były przygotowane przez znakomitych artystów to z kontaktu z taką książką przyjemność może czerpać cała rodzina.
Jeśli już jesteśmy w tym temacie to wczoraj wraz z nastaniem deszczowej aury wybrałam się na swoim pontonie do podmiejskich znajomych i wygrzebałam ze stosów makulatury cacko zakupione niedawno w podwarszawskim antykwariacie. Uwagę moją przykuła jedna z reprodukcji, proste skojarzenie z dziełem krakowskiego malarza przeklętego , jakiego - sami pewnie bez trudu odganiecie.. Książka posiada wiele reprodukcji obrazów olejnych (głównie lata 30 poprzedniego stulecia) jak i ilustracji robionych specjalne do literatury młodzieżowej i dziecięcej.
Siedząc wieczorem w głębokim ,ciepłym fotelu już sobie wyobrażałam te stare, nietypowe książeczki dla tęgich szkrabów. Z dzisiejszego punktu widzenia, biorąc pod uwagę obecne serie publikacji o cukierkowych kolorach i lekkiej , bezkonfliktowej tematyce, to są mocno awangardowe ilustracje (wybraźmy sobie np w tej roli JJ Ziółkowskiego czy T Kowalskiego ilustrujących Muminki ) w których nie brak okrucieństwa i przemocy a w których to bezbronne dzieci są odsunięte na dalszy plan, natomiast pierwsze skrzypce grają dziwne i z lekka szalone zwierzęta (vide kontekst wiejski dla dorastającyh pociech).. Zgadniecie kim jest autor ilustracji , dodam co odczytać można właściwie po estetyce utworów, iż narodowości był rosyjskiej …
Subskrybuj:
Posty (Atom)